piątek, 18 grudnia 2020

„Czas piratki”-część 1

Sol... imię, które mi nadano po przyjściu na świat. Sol oznacza słońce, co jest trochę dziwne przez to kim jestem. Dokładnie jestem córką kapitana małej szajki korsarzy.
Wstałam rano, wiedząc, że większość ludzi z pokładu była już na nogach. Domyślałam się, że dzisiaj przyjaciel mojego ojca nie da mi wygrać. Ostatnio go zdenerwowałam, gdy nie potrafiłam zrobić prostego uniku. Musiałam się bardziej postarać. Spojrzałam, czy ostrze w mojej szabli jest dobrze naostrzone. Uznałam, że chyba tak, chociaż trzon był zarysowany po ostatnim treningu. Cicho westchnęłam, przepasałam moją broń i otworzyłam drzwi. Gdy wyszłam, ujrzałam Horacio palącego cygaro. Popatrzył na mnie z wyrzutem: Ileż można się rano szykować? Uśmiechnęłam się do niego i poklepałam głownię na znak, że jestem gotowa na trening. On tylko pokiwał przecząco głową, a następnie podszedł do mnie i pociągnął w stronę kadłuba, gdzie znajdował się ster. Próbowałam się mu wyrwać, ale nie mogłam.

Puścił mnie dopiero, gdy znaleźliśmy się przy sterze. Zaczęłam krzyczeć. Stałam tyłem, dlatego nie zauważyłam, kto jest za mną. Poczułam dotyk dłoni na moim ramieniu. Gwałtownie się obróciłam i zobaczyłam ojca ubranego w granatowy żakiet i spodnie. Domyślałam się, że chce ze mną przeprowadzić poważną rozmowę. Horacio zaczął się wycofywać, jakby rozumiał powagę sytuacji. Co ja mówię, on na pewno znał powagę tej sytuacji. Popatrzył się, jak jego przyjaciel odchodzi. Następnie kilka razy się rozglądał, by upewnić się, że nikogo nie ma i może swobodnie mówić. Przewróciłam oczami. Nie chciałam tracić czasu na głupie gierki. -Co chciałeś mi powiedzieć?-spytałam trochę już poddenerwowana. -Słoneczko...-zawsze mnie tak nazywał. -...jesteś już na tyle dorosła, by zawrzeć przymierze. -Jakie znowu przymierze? I kto ma być naszym sprzymierzeńcem? Jak mam zawrzeć to przymierze?-czasem mam tak, że zadaję za dużo pytań i w tym przypadku było tak samo. -Weźmiesz ślub z synem kapitana Morsów. Dzięki temu będziemy mieli z nimi sojusz. Jutro macie umówione spotkanie, więc się przygotuj-wyjaśnił mi wszystko. -Co takiego? Mam dopiero szesnaście lat! Nie będę brała żadnego ślubu!-krzyczałam.

Zebrał się we mnie gniew, którego nigdy nie odczuwałam w stosunku do mojego ojca. Popatrzyłam na niego z groźną miną i chyba odruchowo, wyciągnęłam z mojej pochwy szablę. Trzymałam ją na wysokości brody mojego taty. Patrzył na mnie skupiony. Szepnął tylko:-Nie radzę. Opuściłam swoją broń i włożyłam ją ostrożnie na miejsce. Ostatni raz dałam mu do zrozumienia, żeby ze mną nie zadzierał, a potem odwróciłam się i szłam przed siebie. Ślub i do tego tylko dla przymierza. Dlaczego nie mógł w tym wszystkim pomyśleć o mnie?

Natalia kl. 7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz